Nasza Łada

Nasz samochód to Łada 2107 1300. W 2007 r. jako biedny student dałem się skusić na auto z zerowym finansowym wkładem początkowym (wkład roboczogodzin też był skromny) i stwierdziłem, że skoro trafił się samochód (który wyglądał znośnie jak na swoje lata), to warto kilka miesięcy pojeździć zanim się rozleci. Gazu nie ma sensu ładować, no bo przecież to będzie tylko kilka miesięcy, itd. itp...

Od tamtej pory Łada była wykorzystywana głównie do długich składkowych wycieczek oraz chwilowych wypadów poza Warszawę. W warszawskich korkach stoi rzadko, za to udało się jej zaliczyć między innymi:
- polskie, słowackie i czeskie góry (wielokrotnie),
- polskie (wielokrotnie) i łotewskie morze,
- wycieczkę do Akwizgranu wraz z kilkoma wypadami do Holandii,
- wycieczkę do Rumunii do Bukaresztu i przejazd po serpentynach trasy transfogaraskiej,
- od zeszłego października półroczne użytkowanie w Austrii z wieloma małymi wycieczkami na narty, do Wiednia, Monachium, Wenecji.

I tak oto kilka miesięcy przerodziło się w prawie 6 lat i 70 kkm eksploatacji. Czasem coś przerywało w silniku, czasem nie miałem czasu i cierpliwości na własnoręczną naprawę, więc wstawiałem auto do mechanika, to trzeba było wymienić, tamto poszpachlować (paskudnie!). Łada nigdy nie zawiodła mnie na drodze jakoś bardzo drastycznie, dojeżdżała do celu, a najbardziej problematyczny moment to chyba zgaśnięcie silnika i dwuminutowe przyblokowanie tunelu na trasie wjazdowej do Wiednia, póki wiedźma nie odksztusiła tego, co najwyraźniej zapchało jej gaźnik. Jedyne modyfikacje to radio i skrzynia pięciobiegowa od Poloneza. Samochód nie jest wypieszczony, uczciwie dostaje po swoim zielonym dupsku, ale też nikt bezmyślnie nie pakuje gazu do deski na zimnym silniku, a olej, filtry i inna drobnica jest zmieniana regularnie.

JZ










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz